czwartek, 29 stycznia 2015

1



Weszłam do dużej kawiarni zlokalizowanej w centrum Los Angeles.Kochałam to miasto.
Jest ono piękne zarówno w dzień jak i w nocy.
Usiadłam na swoim ulubionym miejscu tuż przy oknie i wyjrzałam przez nie.
Jak codziennie mignęła mi się postać dziecka uczącego się jazdy na desce,czy postać starszego biznesmena który usilnie próbował zdążyć na spotkanie.
Grupka młodych osób przechodziła obok głośno się śmiejąc.A zaraz za nią szła skulona dziewczyna z papierosem w ręku.
Im częściej podziwiałam to miasto , tym częściej zwracałam uwagę ,że tutaj nie ma tylko szczęśliwych ludzi.Są również ci smutni ,którzy boją się odrzucenia albo już zostali z niczym,
-Twoja kawa
Usłyszałam głos nad sobą i zauważyłam uśmiechniętą postać Fiony.
Ma ledwie 40 lat i jest właścicielką tego uroczego miejsca.
Posłałam jej uśmiech i skinęłam głową.
Kobieta odwróciła się i podążyła do reszty klientów.
Nie musiałam stawać w kolejce ,jak tylko pojawiałam się w kawiarni od razu dostałam swoje ukochane cappuccino z bitą śmietaną i polewą czekoladową.Tak wiem bomba kaloryczna ale ja i tak kocham to i nie mogłabym przestać.To jest strasznie uzależniające.
Wyciągnęłam telefon i pojawiło mi się powiadomienie o tym ,że za 3 dni mam urodziny.
Tak wreszcie będę miała skończone 18.
Och przepraszam zapomniałam się przedstawić.
Mam na imię Danielle Collins.Mieszkam w tym mieście aniołów i jak na razie jest cudownie.
Nie ma takiej najlepszej przyjaciółki ale za to mam dużo znajomych.
Mieszkam w mieszkaniu które znajduje się w centrum miasta.
Razem ze mną mieszka moja ciocia i wujek.Ale i tak wolę mówić im po imieniu.
Są dla mnie rodzice ,których niestety nigdy nie poznałam i chyba nie chce.
Według opowiadań Leny,rodzice chcieli mnie oddać do domu dziecka ale ciocia szybko zareagowała i stała się moim prawnym opiekunem.Dziwne jest ,że mimo iż są tyle że sobą nie chcą mieć dzieci.Dobra nie to ,że nie chcą ale z tego co słyszałam Nathan ma jakieś problemy i ciotka woli nie ryzować zdrowiem ukochanego.
A szkoda bo bym chciała w domu takiego małego bobasa który mimo krzyków i płaczu rozśmieszałby mnie swoim dziecięcym zachowaniem.
Och zeszliśmy z tematu.Więc kontynuując skończyłam niedawno szkołę i jestem już w miarę wolna.Cieszę się z tego.Raz chciałam spotkać się z rodzicami ale wujek mówił ,że nie jest to dobry pomysł.Pewnego dnia Lena pokazała mi zdjęcie całej rodziny,kiedy spytałam się o jednego chłopca powiedziała ,ze to mój brat.Zrobiło mi się przykro ,że rodzice chcieli mnie oddać a mój brat był dla nich ideałem chyba.
Z drugiej strony zaś nie dziwnie im się ,nie jestem ładna ani urocza.
Nie wyglądam tak pięknie i nie zachowuje się czasami normalnie więc czego by oczekiwać.
Pamiętam jak ciotka kazała mi zachowywać dystans do osób ,nie pozwalała aby mówiła gdzie mieszkam więc po prostu nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego jak piżama party czy zwykłego wieczoru z przyjaciółmi.
Moim "rodzice" strasznie się troszczą o mnie i jest to aż nienormalne.
Mimo wszystko ich na prawdę kocham.Może nie dali mi życia ale dali mi dach nad głową,ciepło i miłość.I za to im bardzo dziękuję gdyby nie oni byłabym..właściwie to nie wiem gdzie bym była.
Oni są dla mnie ważni i nie chce aby to się zmieniło.
Przechyliłam filiżankę i do końca wypiłam już swój napój.
Delikatnie oblizałam wargi i wstałam z miejsca.Sięgnęłam po torbę i zabrałam brudne naczynie.
Podeszłam do lady,postawiłam porcelanę przed Fioną  i dałam jej całusa w policzek.
-Miłego dnia skarbie -uśmiechnęła się
Pomachałam jej jeszcze i wyszłam z kawiarni.Gdy tylko przekroczyłam próg moje policzki otuliły promienie słoneczne.Delikatnie się uśmiechnęłam i ruszyłam w stronę mieszkania .
Po drodze jak codziennie minęłam park i plac zabaw na którym bawiły się małe dzieci.
Śmiejąc się głośno i skacząc dookoła swoich rodziców a oni z radością podnoszą swoje pociechy i mocno trzymając w objęciach.
Doświadczyłam czegoś takiego z Nathanem.Opiekuje się mną jak własnym dzieckiem i jestem z tego szczęśliwa ale czuje niedosyt.Gdzieś głęboko wolałabym aby zajmowali się mną prawdziwi rodzice ale nie wszystko można mieć.

-Przepraszam
Powiedziałam od razu czując jak zderzam się z innym ciałem.Spojrzałam na osobę i dostrzegłam ,że jest to dość ładna dziewczyna.
-Nie to ja przepraszam mogłam bardziej uważać-uśmiechnęła się nieznajoma.
-Victoria -wyciągnęła dłoń w moim kierunku
-Danielle ,miło mi poznać
-Oj uwierz ,że mi bardziej -powiedziała pod nosem
-Co? -zapytałam zdziwiona jej wypowiedzią.
-A nic tylko tak mruczę coś -zaśmiała się nerwowo.
-Okey.Musze już iść -powiedziałam posyłając jej uśmiech.
-A w którym kierunku idziesz ?
Spojrzałam na nią niepewnie i wskazałam kierunek swojej drogi.
-O jak super.Idziemy w tym samym kierunku -powiedziała i pociągnęła mnie za ramię.

O co chodzi tej lasce ? 


***

Hej ♥ To moje pierwsze opowiadanie o 5SOS a dokładniej o Hemmings'ie jak już zauważyłyście.
Mam nadzieje ,że nie zanudzę was  bo na prawdę mam cudowny pomysł na to opowiadanie.
Będzie inne od wszystkich i mam nadzieję ,że przypadnie wam do gustu ♥

Podoba się to wyraźcie swoją opinię.
Drugi rozdział na pewno nie pojawi się do końca tygodnia ponieważ na koniec ferii wyjeżdżam i nie będzie wifi :'(

tt: @believeis_juju

3 komentarze:

  1. Dawaj nexta!!!!!!!!!! now! wkręciłam się na maxa

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że zainteresowałam się tym opowiadaniem i mam nadzieję, że już niedługo pojawi się następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Historia mnie zaciekawiła, co ostatnio zdarza się raczej rzadko. Mam nadzieję, że dalej też tak będzie, bo z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Powodzenia. :)

    http://wicked-fanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy